W czasach PRL zbieranie znaczków było tak popularne jak ostatnimi czasy łapanie pokemonów przez dzieci i dorosłych. Po okresie komuny filatelistyka zajęli się koneserzy i znawcy- nie było to już tylko hobby. Z badań przeprowadzonych przez niezależny instytut od 2020 roku filatelistyka znów zyskuje na popularności.
W PRL’u filatelistyka dostarczała również dreszczyku emocji- niemożliwe by znaczki można porównywać do sportów ekstremalnych, a jednak w tamtym czasie znaczki pocztowe potrafiły być niebezpieczne. W latach 80 pojawiły się nielegalne znaczki wypuszczone przez Solidarność. Drukowane w podziemiu miały duże znaczenie – niestety tylko sentymentalne gdyż do dziś pozostają niewiele warte. Najbardziej dochodowe znaczki są te z okresu I wojny światowej – z tzw. wydania krakowskiego znaczek kosztować może około 700 tysięcy złotych.
Podczas gdy w komunistycznej Polsce nie było kolorowo to ludzie szukali dla siebie zajęcia by nie zwariować. Wyznaczyć sobie jakiś niewielki cel- celem takim mogło być właśnie zbieranie. Dlatego znaczki były tak popularne- mimo iż nie do końca było to zajęcie filatelistyczne- wiele zużytych znaczków trafiało do klaserów- z braku laku w tamtym czasie było dobre i to. Najbardziej unikatowe to takie z błędem w druku. W PRL u kilka tysięcy osób zbierało takie znaczki profesjonalnie- handel zagranicznymi papierami. Polecam więc przejrzeć szafki babć i rodziców być może skrywają malutkie skarby o ogromnej wartości.